niedziela, 18 października 2015

Jak wyraźnie widać, chodzi tutaj głównie o brzmienie, Tuwim naśladuje język rosyjski. Jego neologizmy nie muszą więc posiadać odniesienia do konkretnego słowa, jak u Leśmiana, ale być wytworem czystej wyobraźni. Jeszcze bardziej w tej tendencji poszli czołowi przedstawiciele futuryzmu jak Aleksander Wat i Bruno Jasieński. Futuryści nie zwracali uwagi na ortografię, znacznie ważniejsze były walory brzmieniowe, używano nawet często zapisu fonetycznego. Zgodnie ze „Słownikiem terminów literackich” język pozarozumowy, czyli w oryginale zaumnyj jazyk to: „eksperymentalne próby formowania wypowiedzi poetyckiej jako kombinacji elementów brzmieniowych i rytmicznych pozbawionych znaczenia leksykalnego, naprowadzających jednak pośrednio na jakąś sferę tematyczną lub aurę emocjonalną”. Skrajnym przypadkiem w literaturze polskiej są namopaniki Wata. Weźmy przykładowo tylko pierwsze zdanie „Namopaniku Barwistanu”: „baarwy w arwach arabistanu wrabacają powracają racają na baranah w ranah jak na narah araba han”. Właściwie nie wiadomo o co chodzi, widzimy kilka słów z języka literackiego, chociaż zapisanych błędnie, jak np. baarwy czy baranah, kilka takich które są lekko zmienionymi znanymi wyrazami – wrabacają, to przecież słowo wracająz wpisaną w środku dodatkową sylabą „ba”. Pozostałe jednak słowa to całkowicie nowe twory językowe i to ich właśnie jest przewaga w wierszu. Nie da się przez to określić czego dokładnie dotyczy utwór, nie można przeanalizować treści. Gdy jednak przeczytamy cały wiersz na głos odkryjemy jego urok – otworzy się przed nami piękno wschodniego egzotycznego świata ukryte w brzmieniu i rytmie słów namopatnika. Pojedyncze, wyrwane z kontekstu słowa nie będą wymowne, ale całość będzie znacząca. Dokładnie tak jak mówiła definicja języka pozarozumowego – twórczość taka nie przemówi do naszego rozumu, ale wprost do emocji. Zatrzymajmy się jeszcze chwilę nad jednym wierszem Jasieńskiego, najbardziej znanym, zatytułowanym „But w butonierce”. Wiersz zawiera oczywiście neologizmy jak sex telefon co jest typowe dla futuryzmu, ale także zauważyć w nim możemy znacznie więcej co do filozofii tego prądu literackiego. Ukazany jest w nim pyszny młody poeta, który wie, że może osiągnąć wszystko – cieszy się życiem, ładną pogodą, postępami cywilizacyjnymi. Na jego określenie powstał neologizm „siebiepewny”. Typowe są również neologizmy powstałe jako spolszczenia lub po prostu zapożyczenia wyrazów obcych, jak meeting, windhorsty czy jour-fixe. Kolejnym, trochę późniejszym, poetą, który powrócił do zamiłowania w tworzeniu neologizmów był Miron Białoszewski. Jeden z najsłynniejszych jego wierszy pozwolę sobie zacytować w całości. Jest on bardzo krótki, a praktycznie cały składa się z neologizmów. Namuzowywanie Muzo Natchniuzo tak ci końcówkowuję z niepisaniowości natreść mi ości i uzo Wiersz zaczyna się apostrofą do muzy, a sam tytuł nawiązuje do niej tworząc pojedynczy czasownik na nazwanie czynności bycia natchnieniem dla artysty przez muzę. Epitet natchniuzo jest natomiast połączeniem słów muza i natcnieniem – wszystko więc sprowadza nas do artystycznej kreacji. Wiersz jest prośba do muzy o natchnienie, bo podmiot liryczny męczy się z niepisaniowością, czyli jak można się domyślić, brakiem weny pisarskiej. Swoją drogą warto zauważyć, że ten neologizm bardzo jest leśmianowski. Ciekawy jest jednak czasownik „końcówkuję”, który może się zarówno odnosić do epitetu, którym została określona muza, ze względu na danie nietypowej końcówki do słowa „natchnienie” lub do samego końca wiersza, gdzie napotykamy nic nie znaczący wyraz „uzo”. Przedstawione przykłady są najbardziej znamienne, poeci ci całkowicie świadomie i z chęcią bawili się słowem. Opierali na tym całą swoją twórczość. Tak jak w przypadku Leśmiana, który potrzebował tworzyć nowe słowa, bo opisania dla kreowanego przez niego świata brakowało odpowiednich słów w standardowej polszczyźnie. Inaczej omawiani futuryści, którzy nie tworzyli słów by o czymś więcej powiedzieć, ale budować język nie odwołujący się wcale do rzeczywistości, istniejący sam dla siebie. Niezależnie od celu poeci zawsze będą posługiwać się neologizmami – jako operujący perfekcyjnie językiem zobligowani są do dbania o jego rozwój i urozmaicenie, nie powstrzymają się także przed zwykłą chęcią zaimponowania talentem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz